Jak za coś nie wezmę się od razu, to odkładam to w czasie w
nieskończoność. Też tak macie? No właśnie… Minął już miesiąc od kiedy opisałam
Wam całą
HISTORIĘ Z WARSZTATAMI. Przepisów nie otrzymałam do dziś, ale zgodnie
z obietnicą pokażę Wam, co gotowaliśmy. Dziś część druga, opisująca zajęcia
trzecie (dwa pierwsze spotkania były poprzednio), na których zajmowaliśmy się
mięsem – głownie kurczakiem, ale nie tylko.
Jeśli chodzi o kurczaka, to najlepiej kupować go w całości,
ponieważ każdą jego część możemy wykorzystać. Sama najczęściej kupuję albo
piersi na kotlety, albo udka na rosół. Moje gospodarstwo domowe liczy tylko
dwie osoby, jednak przy większej rodzinie kupowanie dużej ilości mięsa na raz z
pewnością bardzo się opłaca.
Na warsztatach każdy dostał swojego kurczaka. Połowę
piekliśmy w całości. Z ¼ kostki masła, kopiastej łyżeczki papryki i 2 płaskich
łyżeczek majeranku przygotowaliśmy pastę, którą natarliśmy skórkę kurczaka,
dzięki temu po upieczeniu była złocista i chrupiąca. Mięso piekło się 40 minut
w temperaturze 180 stopni. Do tego dania jako jarzynkę przyrządziliśmy
marchewkę. I tutaj muszę Wam powiedzieć, że totalnie zakochałam się w marchewce
pieczonej z miodem, solą i pieprzem. Marchewkę pokrojoną w słupki należy ułożyć
pod mięsem – inaczej spaliła by się. Taka pieczona marchewka jest
jednocześnie słodka i pikantna, a do tego
chrupiąca, więc stanowi idealną alternatywę dla osób, które nie przepadają za
miękką marchewką gotowaną (właśnie do takich osób należę). Od czasu, kiedy
poznałam ten sposób przyrządzania marchewki, piekę ją dosyć często, nawet nie
pod całym kurczakiem, a jedynie pod zwykłym kotletem z piersi kurczaka, wtedy
wystarczy około 10-15 minut.
|
Kurczak pieczony z marchewką |
|
Kurczak pieczony z marchewką |
|
Kurczak pieczony z marchewką |
Z drugiej połowy kurczaka wycięliśmy piersi, które pokrojone
w paseczki zostały wykorzystane do dania z makaronem, reszta zaś poszła na
bulion. Makaron wyszedł absolutnie boski! Drobno pokrojony, zrumieniony na
patelni boczek, do tego paski
piersi
kurczaka, ¼ cebuli, 2 ząbki czosnku, kilka zielonych szparagów. Wszystko zalane
śmietaną, a po jej zredukowaniu dodany świeży ugotowany makaron -
pappardelle. Całość doprawiona solą, świeżo
zmielonym czarnym pieprzem, ziołami, czerwoną bazylią oraz świeżo startym
parmezanem – naprawdę to danie to było mistrzostwo!
|
Pappardelle z kurczakiem |
|
Pappardelle z kurczakiem |
|
Pappardelle z kurczakiem |
Jak wspomniałam na tych zajęciach królował kurczak, ale nie
tylko. Gdzieś w między czasie, pomiędzy jedną, a drugą potrawą, nauczyliśmy się
także robić Carpaccio. Trzeba było słyszeć ten huk, kiedy kilka osób na raz
rozbijało przez folię polędwicę wołową uderzając mocno rondlem… Uwierzcie, że
to jest dużo lepszy sposób, aniżeli użycie tłuczka, który poszarpał by cienie
mięso. Zwykły garnek też się tutaj nie sprawdzi, aż tak dobrze, jak właśnie rondel!
Pozwala on na równe i cienkie rozbicie mięsa. Carpaccio podawaliśmy z rukolą,
owocami kaparowca i parmezanem. Oczywiście mięso zostało doprawione solą,
pieprzem i kilkoma kroplami sosu balsamicznego.
|
Carpaccio z rukolą i owocami kaparowca |
|
Carpaccio z rukolą i owocami kaparowca |
|
Carpaccio z rukolą i owocami kaparowca |
|
Carpaccio z rukolą i owocami kaparowca |
Na dzisiaj to tyle, mam nadzieję, że podobają Wam się
zdjęcia, a także że wykorzystacie te pomysły jako inspirację do swoich potraw.
Postaram się szybciej, niż za kolejny miesiąc przedstawić Wam co działo się na
zajęciach czwartych, a działo się dużo! Zdradzę Wam tylko, że było naprawdę
bardzo słodko :).