piątek, 20 grudnia 2013

Barszcz czerwony Knorra - test

Ten post miał być dodatkiem do przepisu na USZKA, jednak kiedy zaczęłam go pisać, stwierdziłam, że jest zbyt długi na „wtrącenie”, więc będzie oddzielnie :).

Barszcz czerwony
Od Knorra otrzymałam do przetestowania barszcz czerwony ekspresowy na 5 porcji. Czy można porównywać jakikolwiek, nawet najlepszy  „proszek” zalany wodą do zupy ugotowanej na warzywach, grzybach i doprawionej aromatycznymi ziołami? Moim zdaniem nie, dlatego w tej krótkiej opinii na temat barszczu Knorra, nie odniosę się do mojego WIGILIJNEGO BARSZCZU o głębokim smaku, kolorze powiedziałabym wręcz brązowym od wywaru z grzybów i obłędnym zapachu.

Nie raz i nie dwa w przeszłości jadłam taki barszcz z torebki, czy to „gorący kubek”, czy to „czerwony barszcz ekspresowy”. Da się to zjeść, a dodając domowe uszka, czy paszteciki mogę nawet powiedzieć, że zupa jest całkiem smaczna. Jednak na pewno proponowana na opakowaniu proporcja 2 łyżeczek proszku na 180 ml wody nie jest dobra. Przy takim połączeniu otrzymałam tak naprawdę zabarwioną wodę, ale przy większej ilości barszczu i dodatkowym doprawieniu wychodzi całkiem dobre danie.

Niewątpliwą zaletą takiego barszczu jest czas przygotowania, który wynosi mniej więcej 1 minutę :). Nie obieramy warzyw, nie moczymy grzybów, nie czekamy, aż zupa się ugotuje. Zalewamy proszek wrzątkiem, mieszamy i gotowe! Również cena tego produktu jest atrakcyjna i niższa aniżeli zbiorczy koszt produktów na domową zupę. Stąd jak wspomniałam wcześniej, sama nierzadko dokonywałam tego zakupu za „czasów studenckich”. Myślę, że takie określenie „czasy studenckie” będzie dla wszystkich zrozumiałe i nie wymaga dodatkowego rozwinięcia :).

Popatrzmy jeszcze na skład: cukier, maltodekstryna, sól, sok z buraków suszony (aż 14%), tłuszcz palmowy, hydrolizowane białko roślinne, fruktoza, ekstrakt drożdżowy, czosnek, ziele angielskie, pieprz, kwas cytrynowy, octany sodu, liść laurowy, majeranek, laktoza, zagęszczony sok z buraka (na prawdę mocno zagęszczony skoro do postaci proszku :P), aromaty. Może zawierać gluten - tutaj od razu produkt ten odpada dla osób uczulonych na ten składnik.

Niby skład nie wygląda źle, nie ma E…, ale co oznaczają niewiele mi mówiące nazwy jak np.: maltodekstryna? Sprawdziłam to przy pomocy wujka googla :). Nie będę Wam tutaj cytować encyklopedycznych definicji, które normalnemu człowiekowi i tak niewiele powiedzą, ale to jest chyba ważne „łatwo przyswajalna przez organizm człowieka”.  Idąc dalej sprawdziłam jeszcze kilka składników i właściwie chyba nie ma tutaj nic jakoś mocno szkodliwego. Oczywiście nie znam się na tym i wypowiadam tylko jako zwykły „kowalski”, a właściwie „kowalska” :).

Podsumowując mój test barszczu ekspresowego knorra, stwierdzam,  że produkt jest smaczny (przy dobraniu odpowiedniej proporcji proszku do wody), jak najbardziej jadalny, nie powoduje dolegliwości gastrycznych, nie jest odpowiedni dla osób nieprzyswajających gluten, jest niedrogi, prosty w przygotowaniu, ale gdybym miała wybór, na pewno zdecydowałabym się na domową zupę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz.

Drukuj